grudnia 16, 2017

JAGODOWY BALSAM DO UST CZYLI SŁÓW KILKA O JAJECZKU EOS


Bardzo długo wstrzymywałam się przed recenzją jajeczka do ust Eos, właściwie sama nie wiem dlaczego. W końcu mam je w swojej torebce i non stop po nie sięgam. Już wiem, że skuszę się na kolejne smaki! Jeśli chcecie poczytać o nim więcej - zajrzyjcie do dalszej części posta.



Moja opinia:
Opakowanie: balsam to taka kuleczka, a właściwie odkręcane jajeczko :-) Strasznie spodobała mi się taka forma aplikacji. Opakowanie wykonane jest z porządnego, grubego plastiku, jedna strona jest ścięta na prosto, żeby jajeczko mogło stać. Łatwo się odkręca i zakręca - nawet w rękawiczkach. 

Zapach: Eos w swojej ofercie ma mnóstwo przeróżnych zapachów/smaków tych balsamów. Ja mam niebieski czyli jagodowy i jest po prostu pyszny. Czasami mam ochotę aż ten balsam zjeść :) Pachnie delikatnie jagodą, ale na ustach już mocno i przyjemnie go czuć. Jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Mi marzy się jeszcze Tutti Frutti ;)

Konsystencja: balsam jest bardzo zbity, ale łatwo rozprowadza się po ustach. Nie pozostawia brzydko tłustych ust, tylko nadaje im delikatny, ładny połysk.

Działanie: moje uczucia w kwestii nawilżenia - no bo umówmy się, takie jest właśnie zadanie balsamu - są mieszane. Z jednej strony nie jest to żadne spektakularne nawilżenie, ale z drugiej strony sięgam po jajeczko Eos dużo częściej niż po jakikolwiek inny balsam w sztyfcie, a co za tym idzie moje usta są ciągle nawilżane. Myślę, że to niezły patent.

Wydajność: używam jajeczka od około miesiąca i zużycie jest minimalne, właściwie jeszcze nie widoczne. Myślę, że posłuży mi jeszcze kilka miesięcy.

Cena/dostępność: za jajeczko zapłacimy ok. 20 zł. Ja swój zamawiałam online w drogerii internetowej Iperfumy.pl gdzie kosztuje 18 zł i często jest na różnych promocjach - warto się rozglądać.

Podsumowując: z jednej strony mamy dość drogi balsam do ust, który niczym poza opakowaniem i smakiem się nie wyróżnia, a z drugiej strony to właśnie design czyni go wyjątkowym, bo to właśnie dzięki niemu co chwila po ten balsam sięgam. Dlatego uważam, że te 20 zł to bardzo dobra inwestycja - jajeczko mam non stop przy sobie i co jakiś czas aplikuję go na usta - nigdy o tym nie zapominam :-) Marka Eos w swojej ofercie ma masę przeróżnych zapachów balsamów do ust, a także balsamów do ciała i kremów do rąk. Jestem na tak a Wy?

11 komentarzy:

  1. Jeszcze nigdy ich nie miałam, ale myślę o nich za każdym razem jak szukam nowego balsamu do ust

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam jakiegoś wielkiego parcia na to jajeczko, aczkolwiek ciekawi mnie wersja kokosowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety z jajeczkami EOS mam złe wspomnienia, ale nie za sprawą działania, tylko psiaka, który zjadł mi dwie dwa takie balsamy. ;)
    Ja zakochałam się w zapachu - miałam summer fruit i raspberry.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mam takie zdanie, że jajeczko wcale świetnie nie nawilża ale też najczęściej po nie sięgam :p

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie średnio się sprawdziły te jajeczka :(

    OdpowiedzUsuń
  6. opakowania naprawdę mają urocze;)
    pozdrawiam cieplutko :))
    woman-with-class.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam je! może nie są tak dobre jak Carmexy, niemniej, zawsze muszę mieć chociaż jeden egzemplarz EOS w domu :)
    całuję, Jo
    http://joscloset.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. czaje się na niego od dłuższego czasu,w końcu muszę go kupić :)
    zapraszam do siebie -> KLIK :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super. Zapowiada się dobrze. Muszę wypróbować. Pozdrawiam. Anna Sobańska

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam, nie mam, córka miała.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny :)
Koniecznie poinformuj mnie jeśli zaobserwujesz mojego bloga :-)