stycznia 17, 2016

NAJLEPSZY Z ROZŚWIETLACZY: MARY-LOU MANIZER OD THE BALM


Pamiętacie moją kosmetyczną chciejlistę na 2015 rok? Jednym z podpunktów był kultowy rozświetlacz Mary-Lou Manizer z The Balm. Zastanawiałam się pomiędzy paletą trzech rozświetlaczy, a pojedynczym egzemplarzem, ostatecznie wybrałam tą drugą opcję, bo Cindy i Betty nie do końca mi się podobały. Miałam w pierwszej kolejności wykorzystać swoje rozświetlacze, ale była promocja i sami wiecie :-) Zapraszam na recenzję ;)! 
Moja opinia:
Opakowanie: kosmetyk przyszedł do mnie w kartoniku z takim samym obrazkiem jak na właściwym opakowaniu. Muszę Wam powiedzieć, że design kosmetyków theBalm bardzo mnie do siebie przekonuje. Podobają mi się te szalone rysunki! Mary prezentuje się pięknie na solidnym opakowaniu, które jest wraz z lusterkiem. Pierwsze wrażenie na ogromny plus. Kosmetyk cieszy oko ;)! 

Konsystencja: jest to rozświetlacz prasowany. Jest to produkt suchy, ale jednocześnie bardzo aksamitny. Rozprowadza się po twarzy jak masełko. Inne  rozświetlacze jakie mam są bardziej "zbite", ten zaś jest idealny.

Kolor: Mary-Lou to szampańskie złoto. Tworzy przepiękną taflę, idealnie odbija światło. Dostępne są też jej siostry - w odcieniach różowego złota oraz brązowego(według mnie to już połyskujący bronzer). Na twarzy wygląda bardzo zdrowo i świeżo. 

Trwałość: Nałożona przeze mnie rano zostaje zmyta przeze mnie wieczorem. Trzyma się cały dzień, pod koniec zaczyna jej ubywać, ale cały czas wygląda dobrze. Nie znika całkowicie. 

Wydajność: jestem prawie pewna, że kosmetyk wystarczy mi już do końca życia haha ;) A przynajmniej na kilka lat. Niewiele potrzeba aby zapewnić piękny efekt na skórze.

Pigmentacja: niesamowicie mocna. Kiedy użyłam jej pierwszy raz byłam w niezłym szoku! Mimo wszystko raczej nie da się z nią przesadzić. Nałożona pędzlem nie daje przerysowanego efektu.

Cena/dostępność: Mary ma dość dużą gramaturę, bo aż 8,5 grama. To dużo jak na kosmetyk, którego nakładamy niewiele, więc wystarczy Nam na bardzo długo. Kosmetyki theBalm są coraz lepiej dostępne, a ich cena waha się w okolicach 80 zł. Ja swoją sztukę kupiłam na promocji na Iperfumy.pl za 54 zł. Biorąc pod uwagę wydajność, jakość i efekt końcowy - dla mnie jest to cena do zniesienia. 

Podsumowując: myślałam, że nie zauważę różnicy pomiędzy rozświetlaczem z theBalm, a tymi z niższej półki, jednak zdecydowanie Mary się wyróżnia. Nie mam już ochoty i potrzeby testowania innych produktów z tej półki kosmetycznej, bo znalazłam swój ideał. Skóra wygląda promieniście, zdrowo i przede wszystkim naturalnie. Światło jest pięknie odbite. Nie mam się do czego przyczepić ;-)! Polecam bardzo serdecznie. 

Poznałyście już ten kultowy kosmetyk? Ja bardzo się cieszę, że mam Mary-Lou Manizer w swoich zbiorach!

32 komentarze:

  1. Design zdecydowanie mają rewelacyjny :) choć nie miałam jeszcze niczego z tej marki to recenzja zachęca do zainwestowania w takie kosmetyki :)

    Zapraszam do mnie,
    Karolina z Likemywholefashion

    OdpowiedzUsuń
  2. Mary Lou mi się marzy, a najchętniej przygarnęłabym wszystkie siostrzyczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zastanawiałam się nad całym trio ostatecznie jednak stwierdziłam, że będę używać tylko Mary ;)

      Usuń
  3. mam tez :) i kilka innych produktow tej firmy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie że znalazłaś swój ideał :) Może i ja go znajdę ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały czas się skłaniam ku Mary i Bahama Mama Ale teraz mam chrapkę na nową paletę ze wszystkimi kultowymi produktami the Balm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tą paletę - nie wiem czemu nie podobają mi się takie rozwiązania :)

      Usuń
  6. Czytałam wiele dobrych recenzji o tym rozświetlaczu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad jego zakupem i w chyba w końcu wyląduje u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Marzy mi się ten rozświetlacz - do tej pory nie miałam jeszcze żadnego tego typu produktu, dlatego też "Mary" jest na mojej kosmetycznej liście 'must-have' :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Kusisz nim. Moim ulubieńcem jest na razie rozswietlacz z paletki do konturowania Sleek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam okazji widzieć go na żywo, kiedyś przy okazji muszę go sobie u Ciebie zobaczyć;)!

      Usuń
  10. Wygląda bardzo interesująco ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam Mary i żadnych do niej zastrzeżeń... poza jedną :-P Niestety z racji na swoją aksamitność bardzo się kruszy. Całe szczęście można ją bez problemu (i uszczerbku dla jej właściwości - a to ważne) naprawić spirytusem - tak jak cienie. Swoją mam ok 1,5 roku i dwa tygodnie temu musiałam ją naprawić po raz drugi - gdy jej używamy to głównie ze środka i właśnie tam skubana lubi się pokruszyć gdy zrobi się ,,za cienka" ;-)
    W każdym razie mam nadzieję, że mój myk nigdy Ci się nie przyda :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam sposób ze spirytusem - jest świetny ;)! Chociaż mam nadzieję, że faktycznie nie będę musiała go użyć ;)

      Usuń
  12. ideal? więc musze się za nim rozejrzeć ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczny odcień. Ja jestem wierna rozświetlaczowi Wibo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wibo też mam i również go lubię, ale Mary go przebija ;)

      Usuń
  14. ja mam póki co rozświetlacz z catrice i też daje radę:D

    OdpowiedzUsuń
  15. 54zł to wcale nie tak dużo,zwłaszcza że będziesz go miała na wiele wiele miesięcy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kusisz :D
    pora na kolejne zakupy ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam, mój ulubienieć ever :) Uważam, że cena jest adekwatna do pojemności i działania :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja z kolei miałam Mary Lou i oddałam koleżance, bo dla mnie jakoś tak średnio pasowała;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dużo dobrego o nim słyszałam :) Faktycznie, jest bardzo mocno napigmentowany :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny :)
Koniecznie poinformuj mnie jeśli zaobserwujesz mojego bloga :-)