Nie wyobrażam sobie dnia bez nałożenia rano i wieczorem kremu na twarz. Podobnie nauczyłam się przynajmniej raz w tygodniu pozwolić sobie na chwilę przyjemności i zafundować swojej skórze głębsze oczyszczanie. Czasami decyduję się na maseczki w saszetkach, ale zazwyczaj sięgam po Pilaten Black Head czyli czarną maskę, która działa u mnie cuda. Postanowiłam przedstawić Wam ją bliżej - chętnych zapraszam do dalszej części wpisu!
Opakowanie: maskę kupimy w kartonowym opakowaniu, z tego co pamiętam była owinięta dodatkowo folią, więc bardzo fajnie, bo mamy kolejne zabezpieczenie. Produkt znajduje się w czarnej tubie, białe napisy, ale nie doszukamy się tutaj słowa po polsku :-) Wlot był także zabezpieczony przed pierwszym użyciem. Maskę łatwo wycisnąć z tuby, aplikator ma odpowiednio duży otwór, a w razie nałożenia zbyt dużej ilości produktu na palce zawsze można włożyć go znów do środka. Wizualnie prezentuje się bardzo ładnie, pierwsze wrażenie na plus.
Konsystencja: maska jest dość mocno gęsta, ale przyjemnie się ją rozprowadza. Konsystencja jest bardzo odpowiednia dla maski typu peel-off. Po zastygnięciu tworzy skorupę, którą bardzo łatwo ściągnąć.
Wydajność: nie zawsze aplikuję ją na całą twarz, czasami pomijam czoło, ale maska wystarcza na kilka do kilkunastu użyć. Uważam ją za bardzo wydajną - nie nakładam jakoś szczególnie cienkich warstw, a w opakowaniu jeszcze jej pełno.
Zapach: nie jest to jakoś bardzo istotne, ale maska Pilaten ma piękny, delikatny zapach. To bardzo umila korzystanie z niej! :-)
Działanie: punkt najważniejszy czyli działanie. Maskę nakładam na twarz na ok. 15 min. Po tym czasie jest już sucha. Ściągam ją większymi płatami, jeszcze nie udało mi ściągnąć całej na raz. Dla wrażliwych ból przy ściąganiu może być zbyt duży, dla mnie jednak jest to nawet przyjemne uczucie. Maska pięknie oczyszcza całą twarz, szczególnie w okolicach nosa - wyciąga wszystkie wągry, zanieczyszczenia czy inne niedoskonałości. Dodatkowo darmowa depilacja mniejszych włosków na twarzy ;-)
Cena/dostępność: mamy do wyboru dwie opcje - pojedyncze saszetki (6g) lub pełnowymiarowe opakowanie (60g). Zawsze można dla wypróbowania kupić saszetkę ale na dłuższą metę polecam jednak całą tubę. Ja sama nie zużywam całej saszetki i zawsze trochę produktu wędruje do kosza. Za całe opakowanie zapłacimy 19,90 zł na Notino.pl co uważam za świetną cenę jak na taką pojemność.
Podsumowując: ja jestem bardzo na tak! Używanie takiej maski raz w tygodniu jest zbawienne dla mojej cery. Jest gładka, idealnie oczyszczona i przyjemna w dotyku. Polecam przynajmniej spróbować! ;-)
Znacie to cudeńko ? ;-)
Miałam tą maskę i jestem zachwycona! SUper
OdpowiedzUsuńNo kolor ma obłędny! :D nie znam,ale może się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńwoooow kupię ją sobie ;DD a Ty wyglądasz w niej cudownie ;DD
OdpowiedzUsuńHaha w czarnym mi do twarzy :D
Usuńlubie maseczki każde :D
OdpowiedzUsuńja pisalam dzos o podobnej ale firmy marion i z tego co wiem jest tez tańsza :D zobacz :D
OdpowiedzUsuńWiele o niej czytałam. Mam wrażenie, że to jeden z takich produktów, który albo się kocha, albo nienawidzi.
OdpowiedzUsuńNie znam tej maski ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ja, i nawet byłam dość zadowolona, ale po poznaniu Carbo od Bielendy I Czarnej Czystej Glinki od Loreala moje uczucia do niej osłabły ;)
OdpowiedzUsuńMam z innej firmy i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń