Pamiętacie moją kosmetyczną chciejlistę na 2015 rok? Jednym z podpunktów był kultowy rozświetlacz Mary-Lou Manizer z The Balm. Zastanawiałam się pomiędzy paletą trzech rozświetlaczy, a pojedynczym egzemplarzem, ostatecznie wybrałam tą drugą opcję, bo Cindy i Betty nie do końca mi się podobały. Miałam w pierwszej kolejności wykorzystać swoje rozświetlacze, ale była promocja i sami wiecie :-) Zapraszam na recenzję ;)!
Moja opinia:
Opakowanie: kosmetyk przyszedł do mnie w kartoniku z takim samym obrazkiem jak na właściwym opakowaniu. Muszę Wam powiedzieć, że design kosmetyków theBalm bardzo mnie do siebie przekonuje. Podobają mi się te szalone rysunki! Mary prezentuje się pięknie na solidnym opakowaniu, które jest wraz z lusterkiem. Pierwsze wrażenie na ogromny plus. Kosmetyk cieszy oko ;)!
Konsystencja: jest to rozświetlacz prasowany. Jest to produkt suchy, ale jednocześnie bardzo aksamitny. Rozprowadza się po twarzy jak masełko. Inne rozświetlacze jakie mam są bardziej "zbite", ten zaś jest idealny.
Kolor: Mary-Lou to szampańskie złoto. Tworzy przepiękną taflę, idealnie odbija światło. Dostępne są też jej siostry - w odcieniach różowego złota oraz brązowego(według mnie to już połyskujący bronzer). Na twarzy wygląda bardzo zdrowo i świeżo.
Trwałość: Nałożona przeze mnie rano zostaje zmyta przeze mnie wieczorem. Trzyma się cały dzień, pod koniec zaczyna jej ubywać, ale cały czas wygląda dobrze. Nie znika całkowicie.
Wydajność: jestem prawie pewna, że kosmetyk wystarczy mi już do końca życia haha ;) A przynajmniej na kilka lat. Niewiele potrzeba aby zapewnić piękny efekt na skórze.
Pigmentacja: niesamowicie mocna. Kiedy użyłam jej pierwszy raz byłam w niezłym szoku! Mimo wszystko raczej nie da się z nią przesadzić. Nałożona pędzlem nie daje przerysowanego efektu.
Cena/dostępność: Mary ma dość dużą gramaturę, bo aż 8,5 grama. To dużo jak na kosmetyk, którego nakładamy niewiele, więc wystarczy Nam na bardzo długo. Kosmetyki theBalm są coraz lepiej dostępne, a ich cena waha się w okolicach 80 zł. Ja swoją sztukę kupiłam na promocji na Iperfumy.pl za 54 zł. Biorąc pod uwagę wydajność, jakość i efekt końcowy - dla mnie jest to cena do zniesienia.
Podsumowując: myślałam, że nie zauważę różnicy pomiędzy rozświetlaczem z theBalm, a tymi z niższej półki, jednak zdecydowanie Mary się wyróżnia. Nie mam już ochoty i potrzeby testowania innych produktów z tej półki kosmetycznej, bo znalazłam swój ideał. Skóra wygląda promieniście, zdrowo i przede wszystkim naturalnie. Światło jest pięknie odbite. Nie mam się do czego przyczepić ;-)! Polecam bardzo serdecznie.
Poznałyście już ten kultowy kosmetyk? Ja bardzo się cieszę, że mam Mary-Lou Manizer w swoich zbiorach!
Design zdecydowanie mają rewelacyjny :) choć nie miałam jeszcze niczego z tej marki to recenzja zachęca do zainwestowania w takie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie,
Karolina z Likemywholefashion
Oj zgadza się - design jest przeboski ;)!
UsuńMary Lou mi się marzy, a najchętniej przygarnęłabym wszystkie siostrzyczki ;)
OdpowiedzUsuńJa zastanawiałam się nad całym trio ostatecznie jednak stwierdziłam, że będę używać tylko Mary ;)
Usuńmam tez :) i kilka innych produktow tej firmy:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie że znalazłaś swój ideał :) Może i ja go znajdę ?
OdpowiedzUsuńNa pewno ;)!
UsuńCały czas się skłaniam ku Mary i Bahama Mama Ale teraz mam chrapkę na nową paletę ze wszystkimi kultowymi produktami the Balm.
OdpowiedzUsuńWidziałam tą paletę - nie wiem czemu nie podobają mi się takie rozwiązania :)
UsuńCzytałam wiele dobrych recenzji o tym rozświetlaczu :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu zastanawiam się nad jego zakupem i w chyba w końcu wyląduje u mnie :D
OdpowiedzUsuńOsobiście polecam ;)!
UsuńMarzy mi się ten rozświetlacz - do tej pory nie miałam jeszcze żadnego tego typu produktu, dlatego też "Mary" jest na mojej kosmetycznej liście 'must-have' :))
OdpowiedzUsuńKusisz nim. Moim ulubieńcem jest na razie rozswietlacz z paletki do konturowania Sleek.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji widzieć go na żywo, kiedyś przy okazji muszę go sobie u Ciebie zobaczyć;)!
UsuńWygląda bardzo interesująco ;)
OdpowiedzUsuńSUPER KOSMETYK
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentuje! :)
OdpowiedzUsuńMam Mary i żadnych do niej zastrzeżeń... poza jedną :-P Niestety z racji na swoją aksamitność bardzo się kruszy. Całe szczęście można ją bez problemu (i uszczerbku dla jej właściwości - a to ważne) naprawić spirytusem - tak jak cienie. Swoją mam ok 1,5 roku i dwa tygodnie temu musiałam ją naprawić po raz drugi - gdy jej używamy to głównie ze środka i właśnie tam skubana lubi się pokruszyć gdy zrobi się ,,za cienka" ;-)
OdpowiedzUsuńW każdym razie mam nadzieję, że mój myk nigdy Ci się nie przyda :-)
Znam sposób ze spirytusem - jest świetny ;)! Chociaż mam nadzieję, że faktycznie nie będę musiała go użyć ;)
Usuńkiedyś będzie mój :)
OdpowiedzUsuńMonika
ideal? więc musze się za nim rozejrzeć ! ;D
OdpowiedzUsuńŚliczny odcień. Ja jestem wierna rozświetlaczowi Wibo :)
OdpowiedzUsuńWibo też mam i również go lubię, ale Mary go przebija ;)
Usuńja mam póki co rozświetlacz z catrice i też daje radę:D
OdpowiedzUsuń54zł to wcale nie tak dużo,zwłaszcza że będziesz go miała na wiele wiele miesięcy :)
OdpowiedzUsuńteż wydaje mi się, że cena jest znośna :)
UsuńKusisz :D
OdpowiedzUsuńpora na kolejne zakupy ;)
Uwielbiam, mój ulubienieć ever :) Uważam, że cena jest adekwatna do pojemności i działania :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam ;)!
UsuńA ja z kolei miałam Mary Lou i oddałam koleżance, bo dla mnie jakoś tak średnio pasowała;)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o nim słyszałam :) Faktycznie, jest bardzo mocno napigmentowany :)
OdpowiedzUsuń