maja 10, 2015

NIE WYCHODŹ PRZED SZEREG / TYDZIEŃ Z JOANNALIFESTYLE

Często mam ochotę umieszczać na blogu moje przemyślenia, poruszać kwestie które mnie denerwują czy te, które mi się podobają - ot po prostu takie mało znaczące dla świata wywody. Zdaję sobie jednak sprawę, że mało kto ma ochotę czytać kilometrowe posty, a znów pisać dla siebie samej to mogę do szuflady. Chciałabym wracać do starych postów i porównywać moje zapewne różne toki myślenia. Dlatego postanowiłam połączyć takie moje przemyślenia ze zdjęciami stylizacji. Kiedyś pokazywałam siebie tutaj znacznie więcej, nie wiem czy przez otoczenie z tym przestałam czy po prostu z braku czasu. I o otoczeniu sobie dziś porozmawiamy.

Otoczenie to temat rzeka i chciałabym go ugryźć z kilku stron, dzisiaj jednak korzystając z mojej krwistoczerwonej spódnicy będzie o tym jak otoczenie wpływa na Twój czy mój ubiór. Bardzo podziwiam osoby które potrafią założyć kratkę do groszków, szpilki do dresów czy połączyć różowy z czerwonym (choć to fatalne zestawienie według mnie). Patrząc wstecz moje otoczenie bardzo wpłynęło na to jak chodziłam ubrana. I całe szczęście mówię to w czasie przeszłym.

Pomijając podstawówkę, ten piękny czas kiedy wszyscy w nosie mieli jak jesteś ubrana (wiem, że to stwierdzenie w dzisiejszych czasach jest mało trafne), to późniejsze lata mnie w pewien sposób ograniczały. Ciężko było się wyróżniać, bo to, że ktoś się wyróżnia oznaczało, że będzie na językach każdego! Teraz się tylko z tego śmieje, ale kiedyś można było nazwać to walką o przetrwanie. Nie mówię tutaj tylko o rówieśnikach, ale też o nauczycielach, którzy z góry zakładali, że jesteś mało mądra skoro jesteś wyjątkowo ładnie ubrana. Sama często posługiwałam się stereotypami, a ktoś kto włożył kolorową spódniczkę był niezłym kosmitą. 
Nikt nie powinien wychodzić przed szereg, bo był wyśmiewany i miał zagwarantowane dziwne spojrzenia w jego stronę. Sama widzę, że przez to, że większość moich koleżanek ubierało się zwyczajnie ja też tak robiłam, bo chyba bałam się czegoś w rodzaju braku akceptacji. 
 Dopiero teraz, kiedy otaczam się ludźmi można by rzec, takimi jak w podstawówce (mam tu oczywiście na myśli to, o czym wspominałam wyżej mówiąc o tym okresie) nie mam oporów żeby założyć te dodatkowo pogrubiające paski czy czerwoną spódnicę, która od zawsze była moją wymarzoną. A pal licho masywne uda, mam podobać się sobie, nie jakiejś Krysi czy Marysi. 

Będąc jakiś czas temu na wypadzie w Berlinie zauważyłam fajną rzecz. Osoby w kolorowych włosach czy nieszablonowych strojach ukazywały się moim oczom na każdym kroku. Nie mogłam wyjść z podziwu, że nikt się za nimi nie oglądał i dziwnie nie patrzył! Te same sytuację często widzę w Naszym kraju, ale niestety reakcja przechodzących ludzi jest nieco inna, krótko mówiąc żałosna. Pociesza mnie tylko to, że to zazwyczaj jakieś młodziutkie osoby i żyję w nadziei, że takie zachowanie mija z wiekiem.

Nie warto być zazdroszczącym wszystkiego i głupio komentującym Burakiem, bo to świadczy tylko o Buraku, o nikim innym. W życiu chodzi o to, żeby być szczęśliwym, a często spotykam się z tym, że ludzie szukają problemu na siłę, uprzykrzając tym samym życie innym.

Niesamowitą sztuką jest odciąć się od takich ludzi, ale o tym innym razem :) Wczoraj za to byłam w gronie moich koleżanek z blogosfery - to dopiero są super babeczki! Wieczorem zaś bawiłam się na Juwenaliach, a dziś odpoczywam i cieszę się z darów losu ;)!


17 komentarzy:

  1. Bardzo ładnie wyglądasz ^^ Zgadzam się, niestety otoczenie bardzo ogranicza. Ja jestem dopiero w gimnazjum, ale już przez to, że wolę ciemniejsze ubrania, ludzie gadają, że jestem emo, nie lubię ludzi i w ogóle jestem straszna :P Ale staram się nie zwracać na to większej uwagi, chociaż nie zawsze mi to wychodzi :c
    Pozdrawiam ^^
    pusta-szklanka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci współczuję. To straszne jak otoczenie może uprzykrzać życie! Warto jednak nie dawać za wygraną i konsekwentnie szukać swojego stylu ;)

      Usuń
  2. Racja- trzeba podobać się sobie, a nie innym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie wiem o czym piszesz, bo pewien czas mieszkałam w Londynie. Mimo, że nie lubię tego miasta, zazdrościłam jego mieszkańcom tego luzu, fantazji( ale tej nie przesadzonej) czasami koloru, a przede wszystkim tego, że nie zabijano te odważniejsze osoby wzrokiem za to co mają ubrane na sobie ;)
    Btw czerwień z czernią to idealne zestawienie, a Tobie w nim bardzo ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiała być super sprawa. Takie zachowanie pokazuje niestety jak bardzo zacofani jesteśmy. Całe szczęście budzi się w Nas coraz to większe poczucie własnej odrębności i aż miło się patrzy na osoby które ubierają się jak im się podoba, nie jak nakazuje lud :)

      Usuń
  4. Zacznę od tego, że bardzo kochana dojrzałaś! Pamiętam początki Twojego bloga i teraz widzę ogromną różnicę :) Widać przede wszystkim Twoją dojrzałość i kobiecość, jesteś cudowna! Mądrze piszesz i mamy obydwie podobne poglądy!
    Sama kiedyś byłam szara mychą, bo bałam się, że gdy wyróżnię się ubiorem to od razu wezmą mnie na języki, wyśmieją i obgadają za plecami. Wolałam nie wyróżniać się niczym, wolałam po prostu być szarakiem... Jak dobrze, że się to zmieniło, a w mojej głowie nie ma już myśli 'co ludzie powiedzą!'. Jak powiedzą, to powiedzą. I niech sobie mówią! Jest tak jak mówisz- to MY mamy się czuć dobrze w swoim ciele i ubiorze, fryzurze itd. To nasze ciało, nasze wybory, nasz styl. Nikomu nic do tego. Wyrażać opinie można, ale nawet nie musi nas ona obchodzić. Najważniejsze to żyć po swojemu, dopóki tym życiem nikomu nie przeszkadzamy. No bo co komu przeszkadza np. czerwona spódnica,w której wyglądasz swoją drogą obłędnie? :) Jeśli Ty w niej czujesz się dobrze, noś ją. Jeśli ludzie gadają, to niech gadają i ubierają się perfekcyjnie wg nich, Ty przecież nie musisz. Zdecydowanie bardziej liczy się spokój i zadowolenie z siebie, niż opinia i krytyka innych! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cooo ? Ty byłaś szarą mychą ? nie wierze! :D Bardzo cenię sobie takie Blogerki jak Ty - jesteście świetne w tym co robicie, pokazujecie ludziom, że warto wyglądać tak jak się chce i czuć się w tym dobrze :) Gratuluję Ci odwagi, chociaż tak jak mówię - dla mnie zawsze się wyróżniałaś, a oglądam Cię od dawien dawna :)

      Usuń
    2. To było za młodu - podstawówka, gimnazjum, początki liceum - wtedy dopiero założyłam bloga (photobloga)! :) I to on mnie trochę otworzył na świat. Przedtem ludzi się bałam haha :D Ale ludzie się zmieniają, i cieszę się, że w końcu stałam się pewniejsza siebie! :)

      Usuń
  5. ja też tak miałam, w podstawówce chodziło się w zasadzie byle jak, w gimnazjum chciało się jakoś wyglądać, ale racja, jak się ktoś inaczej ubrał to zaraz był na językach, nieco lepiej w liceum, a teraz mogę się ubrać tak jak mi się podoba i mam to gdzieś! może to przez ludzi, a może to ja dojrzałam do tego, że to tylko i wyłącznie moja sprawa.
    Cudownie Ci w czerwonym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście ludzie z wiekiem mądrzeją ;) Fajne jest to, że ubierasz się jak się podoba i nawet to, że koleżanka też blogerka ma taką samą kieckę nie przeszkadza haha :D pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Mam w sumie identyczne zdanie, jak Ty na temat ubierania się ... U mnie w mieście, jak się wyjdzie w czymś wyróżniającym się, to na każdym kroku czujesz na sobie czyjś wzrok. Dawniej mnie to krępowało, teraz mam to w czterech literach ;) To ja mam się czuć dobrze! Dlatego też uwielbiam Kraków - jest pełen "dziwnych" i wyróżniających się ludzi, a nikt za nimi się nie ogląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Krakowie jest pełno obcokrajowców i myślę, że to w dużej mierze ich zasługa, że to miasto ma takie fajne podejście :) Jak Cię pierwszy raz zobaczyłam w tych przegenialnych leginsach z dziurami z tyłu no normalnie nie mogłam wyjść z podziwu! Dla mnie to mega odważny ubiór, a to jak Ty dobrze się w tym czułaś sprawiało, że jeszcze milej się na Ciebie patrzyło ;) brawo;)

      Usuń
  7. Ja zawsze chętnie przeczytam Twoje przemyślenia, więc śmiało pisz. Zgadzam się z Tobą, że otoczenia strasznie determinuje nasze ubiorowe wybory, szczególnie dotyczy to mniejszych miejscowości. Kilka lat mieszkałam w Poznaniu i tam przestałam się przejmować tym co mówią inni, najważniejsze żeby ja się dobrze czuła. Teraz jak wróciłam na stare śmieci zdarza się, że ludzie się oglądają gdy założę coś co powiedzmy odbiega od tego co widzą na co dzień np miętowe futerko. Ale już stara jestem to co mam się przejmować ;) Nawet mi się zdarzyło a to akurat jeszcze w Poznaniu, że podeszła do mnie pani i powiedziała mi prosto z mostu, że nie powinnam nosić tej spódnicy bo grubo wyglądam. Gdyby nie to, że była klientką w sklepie w którym pracowałam coś bym jej odpowiedziała. Ale czy miałoby to jakiś sens? Chyba nie. Ubieram się dla siebie, czy się komuś podoba czy nie, jego sprawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej co za wredne babsko za przeproszeniem! Ale grunt, że wzięłaś to na klatę, chociaż ja chyba bym nie wytrzymała i jej odpyszczyła :D

      Usuń
  8. w Polsce strach ostawać wyglądem od tłumu.. często można zobaczyć jak ludzie zwracają uwagę na osoby o innym kolorze skóry, a co dopiero o stylu odstającym 'od normy' :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny :)
Koniecznie poinformuj mnie jeśli zaobserwujesz mojego bloga :-)