września 12, 2019

BARDZO FAJNE MASECZKI BIELENDA - PEEL OFF, BĄBELKUJĄCA I W PŁACIE

Od jakiegoś czasu mam dosłowną jazdę na wszelkiego rodzaju maseczki. Uwielbiam te w płachcie, peel off, glinki czy te bąbelkujące. Używam ich średnio raz bądź dwa razy w tygodniu i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez maseczkowania. Ostatnio pod lupę wzięłam markę Bielenda która w swojej ofercie ma naprawdę całkiem sporo rodzajów do wyboru. Wybrałam te moim zdaniem najciekawsze, warte polecenia. Zapraszam do dalszej części wpisu, będzie śmiesznie i kolorowo ;-)!


CLOUD MASK MERRY BERRY. W ofercie jest jeszcze Mango Balango - energetyzująca, Banana Cabana - nawilżająca oraz Mohito Despacito - rozjaśniająca. Moim ulubieńcem z tej czwórki jest Merry Berry - detoksykująca. Maseczki po aplikacji zamieniają się w przyjemną chmurkę dając przy tym bardzo przyjemne uczucie mrowienia na twarzy. Każda z nich ładnie nawilża i rozjaśnia buźkę, nadmiar zawsze zmywam wodą i tak przygotowana cera nadaje się idealnie pod makijaż! Są bardzo tanie, zważywszy na to ile takie bąbelkujące maseczki potrafią kosztować. Produktu w saszetce jest dużo, wystarczy nawet na szyję do tego przyjemnie pachną. No i wyglądamy całkiem śmiesznie ;-)


HOLOGRAPHIC MASK dostępna jest w dwóch wariantach - fioletowa nawilżająca z kwasem hialuronowym oraz różowa łagodząca z alantoiną i d-panthenolem. Formuła tych maseczek to peel-off. Używałam tylko różowej wersji i co prawda nie jesteśmy pokryte brokatem jak na zdjęciu na maseczce ale i tak wyglądamy jak kula dyskotekowa. Miałam wątpliwości co do jej formuły peel-off ale całe szczęście niepotrzebnie. Maska zeszła praktycznie za jednym pociągnięciem nie powodując uczucia pieczenia. Uwaga - wszystko w brokacie gwarantowane. Sama maseczka działa oczyszczająco, nie ściąga skóry, pozostawia ją gładką, a efekt widoczny jest gołym okiem. Dawno nie używałam tak fajnej maski peel-off!

CRAZY MASK również dostępna jest w kilku wariantach - detoksykującej, regenerującej, oczyszczającej oraz nawilżającej czyli ta którą posiadam ja. Możemy być pandą, mopsem, tygrysem bądź kotem. Posiada w składzie minerały morskie, aloes oraz kwas hialuronowy. To maseczka w płacie czyli mój ulubiony typ. Nakładam ją sobie po prysznicu i leżakuję przez ok. 20 min - idealny czas na chwilę relaksu! Po ściągnięciu skóra jest wyraźnie nawilżona, odświeżona a koloryt wyrównany. Po żadnej masce nie mam tak promiennej cery jak po tej! Wyglądamy w niej jak Mops ale za to jaki uroczy prawda? :)


Ceny wszystkich przedstawionych maseczek wahają się w granicy 10 zł, więc wydaje mi się, że to naprawdę opłacalne warianty. Znacie którąś z tych maseczek? Ja planuję wypróbować kolejnych tej marki, bo jak do tej pory jestem zachwycona!

2 komentarze:

  1. Lubię bielendowe maseczki :) przede wszystkim za design i tą całą otoczkę. Dziś odkryłam kolejną nowość - maski peel off w metalicznych kolorach ( seria JAPAN ).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny :)
Koniecznie poinformuj mnie jeśli zaobserwujesz mojego bloga :-)